Archiwum 28 lutego 2018


lut 28 2018 To nie moja wina
Komentarze (0)

Dziś temat poruszający. Trudny. Ważny.

Zrodził się on we mnie podczas wieczoru z bliskimi. 

Otóż gram z siostrami w popularną grę zwaną "butelka". Miało być miło i zabawnie. I było do czasu, gdy pytania były raczej luźne. Nagle padło pytanie do mnie

"robiłaś "dobrze" mężczyźnie?"

Siostry wiedzą, że jestem homoseksualna, ale jedna z nich wciąż zastanawia się jak to tak, jak to się stało i jak się z tym żyje, no i  że na pewno czuję pociąg do mężczyzn.

Wracając do pytania.

Lawina myśli, natłok nieprzyjemnych uczuć.

Robiłam. Robiłam, bo mnie zmuszono.

Trudno mi myśleć o tej sytuacji. Trudno też mówić czy pisać, bo o wykorzystaniu seksualnym mówi się łatwo, póki ten temat nie dotyczy ciebie.No właśnie. Ilu z Was tego doświadczyło?

Chciałabym napisać, co dzieje się ze mną po już długim czasie od tego wydarzenia.

Myśląc o tym mam ochotę zrobić sobie krzywdę. Czuję się beznadziejna. "Brudna". Nie warta już niczego i nikogo. Brzydzę się sobą. Ale bardziej brzydzę się osobą, która mi to zrobiła. Podczas owej sytuacji byłam otumaniona silnymi substancjami, toteż nie pamiętam dokładnie jego twarzy. Całe szczęście. Do dziś boję się mężczyzn. Boję się przebywać z nimi. Pamietam jak jeszcze do niedawna bałam się nawet lekarzy mężczyzn. Lęk już jest mniejszy, ale zawsze przy mężczyznach towarzyszy mi strach o to, jakie mają wobec mnie zamiary. Drobne sytuacje, pozornie niegroźne mogą sprawić, że sparaliżuje mnie strach.

Ale wiem jedno.

To nie była moja wina.